PoOglądane: Trainspotting (1996r.)
Czym film musi zasłużyć sobie na miano ,,kultowego”? Ponadczasowością historii? Nowinkami technicznymi zastosowanymi przy kreowaniu przełomowych efektów specjalnych? Czy może niedefiniowalną przez nikogo ,,oglądalnością”, niekoniecznie określaną przez krytyczne oko krytyków bądź wyniki sprzedażowe w pierwszych dniach premiery? Dla mnie osobiście najważniejszym z elementów określającym kultowość są wywarte pierwsze wrażenia przy seansie – kiedy pomimo upływu lat od premiery i być może po obejrzeniu wielu innych podobnych produkcji podejmujących tą samą tematykę zapada nam on w pamięci i interpretujemy ją w odmętach swojej głowy na nowo, kiedy nie możemy przejść do innej produkcji bez kolejnej interpretacji obejrzanych scen. I wiecie co? ,,Trainspotting” wpisuje się w tą definicję i to z nawiązką. Tematyka uzależnienia narkotykowego nie należy do najłatwiejszych. Oglądając poczynania bohaterów coraz bardziej staczających się w nałóg, poświęcając dla niego rodzinę, pracę