PoOglądane: Mumia (2017r.)



     Nakręcić film z odkryciem archeologicznym w roli głównej można na kilka sposobów: jako komedię (chociażby ,,Mumia” Stephena Sommersa z 1997 roku), jako wizualnie ubarwioną przygodówkę (seria ,,Indiana Jones” czy ,,Skarb Narodów”), a nieraz jest podstawą do stworzenia horroru (,,Duch” Stevena Spielberga). Alex Kurtzman do tej pory specjalizujący się w pisaniu scenariuszy a nie w przekazywaniu historii bezpośrednio na ekran chyba zbyt do serca wziął sobie te wytyczne. Jego film jest istnym koktajlem stylów, niekoniecznie lekko przyswajanym przez ich ilość i różnorodność, a co za tym idzie momentami oglądamy chaos panujący na ekranie. Jednak nie jest wcale aż tak źle, jak wskazywały recenzje krytyków po pierwszych seansach.
    Największym plusem obrazu jest tytułowa interpretacja demonicznej ,,Mumii”, w którą to wcieliła się Sofia Boutella. Oczywiście już przy pierwszych zwiastunach pojawiały się głosy, iż rolę głównego demona przejęła kobieta co by uszczęśliwić tak ostatnio poprawnych politycznie amerykanów. Moim zdaniem jednak przerzucenie antagonisty na ,,słabszą płeć” ładnie się tutaj sprawdza – Ahmanet jest groźna i demoniczna, a niemal zwierzęca chęć zemsty podsycona bardzo dobrymi - jak nawet na dzisiejszy ich przesyt i wszechobecność - efektami specjalnymi (te podwójne źrenice…). Szkoda tylko, że jeżeli chodzi o aktorstwo, tylko ona zdaje się mieć pomysł na swoją postać. No, możemy jeszcze być zadowoleni z Russela Crowe’a, który wcielając się w  Dr Jekylla stworzył dość intrygującego naukowca, chociaż z drugiej strony zostawił nieco niedosytu przeistaczając się w swoje alter ego Hyde’a, ale tutaj akurat winy nie szukałbym tylko u aktora. Poza tym mamy Toma Cruisa, którego maniera gry nie różni się od żadnej z jego pozostałych filmów (tylko czekać jak zacznie być odbierany jak Nicolas Cage – z jedną twarzą na absolutnie wszystkie odgrywane role), oraz (niestety) Annabelle Wallis jako przysłowiową ,,damę w potrzebie”. O jej występie powiem tylko tyle – więcej kunsztu i ekspresji aktorskiej uraczyłem przy wczorajszym trwającym niecałe 2 minuty (póki nie znalazłem zagubionego pilota) seansie serialu paradokumentalnego ,,Szkoła”.
     Obsadzenie drewnianej Wallis wyostrza jeszcze jeden problem twórców – czerpiąc z istnego miszmaszu stylów i gatunków nie potrafili ustrzec się przed typową schematycznością podobnych produkcji. I tak jej postać nie dość że jest kiepsko zagrana to nic dodatkowo nie wnosi do filmu – można odnieść wrażenie, że jest wprowadzona tylko do obowiązkowej obecności ,,pięknej w niebezpieczeństwie” i tego, że wypadałoby aby główny bohater miał kogo ratować i dla kogo się poświęcać. Idąc dalej możemy znaleźć kilka niekoniecznie potrzebnych scen i wątków, które finalnie nie wnoszą nic do filmu (jak np. scena z szczurami w bocznej alejce), a są wprowadzone tylko jako prezentacja możliwości efektów specjalnych, a co za tym idzie i widowiskowych scen w trailerze – jednak w ogólnym rozrachunku wprowadzają więcej chaosu niż jest to warte. Dodatkowo humor zaprezentowany w pojedynczych scenach jest niskich lotów i wybitnie kłóci się z bardziej poważnym wydźwiękiem filmu.
     Jednak pomimo dziur fabularnych i niekonsekwencji w budowie klimatu obrazu, ,,Mumia” nie zanudza nas. Fabuła porozcinana niepotrzebnymi przerywnikami mimo wszystko wypada bardzo spójnie, a i montażowo nie ma nic do zarzucenia. Dlaczego zatem posypała się fala niemalże hejtu tuż po premierze filmu? Wydaje mi się że mamy tu do czynienia z podobnym efektem jak przy filmie ,,Pogromcy Duchów” – mimo że oryginalny projekt nie był jakimś wybitnym czy nie wykraczał poza utarte schematy tak powtarzające się w podobnych produkcjach, zdobył rzesze fanów którzy kolejne interpretacje będą uważać niemal za profanacje historii.
     Tegoroczna ,,Mumia” mimo wszystko może się podobać. Po jej obejrzeniu nie będziemy żałować czasu spędzonego na projekcji, a w razie czego efekty specjalne wynagrodzą nam niedociągnięcia fabularne. Przy dzisiejszym poziomie produkcji nie odstaje poniżej średniej, a dodatkowo w bardzo zgrabny sposób rozpoczyna nam ,,Dark Universe”, śmiem twierdzić że zgrabniej niż DC Comics. Do obejrzenia i własnej oceny - mimo mojego stosunku do budowania uniwersum nie zniechęciła mnie do obejrzenia kolejnych produkcji obsadzonych w tym wszechświecie.
Ocena: 6/10

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

PoOgladane: Okja (2017r.)

PoOglądane: Trainspotting (1996r.)

PoOglądane: K-PAX (2001r.)