PoOglądane: John Wick 2 (2017r.)
Pierwszy ,,John Wick” był czystym filmem bazującym na kinie
akcji lat 80-tych z gatunku ,,mściciel”, z całym dobrodziejstwem stylu i
widowiskowości. Kierowany do konkretnych odbiorców, aby osiągnął sukces
wystarczyło zawrzeć dwa elementy – bardzo dobrze skoordynowane sekwencje
bijatyk oraz bardzo dobrze skoordynowane sekwencje strzelanin. Przez 101 minut
otrzymaliśmy te dwa czynniki w ilości aż nadto, dodatkowo okraszonych mimiką i
umiejętnościami Keanu Reevsa, który po szkoleniu odbytym do serii filmów
,,Matrix” wydawał się stworzony do tej roli. Po dość pozytywnym przyjęciu
projektu, druga część przygód Johna była tylko kwestią czasu.
Tym razem ponownie przejście na emeryturę zostaje zawieszone przez zaległe zobowiązanie, które nie uregulowane przyniesie dużo kłopotu naszemu protagoniście. Od samego początku jesteśmy wprowadzeni w inny klimat historii. Niedokończone sprawy wynikające z ostatniej zemsty są zamknięte w raptem kilku początkowych minutach projekcji okraszonych profesjonalnie zrealizowanymi scenami walki i rozwałki Fordem Mustangiem będącym jednym z akceleratorów mordobicia z pierwszej części, sfinalizowanym idealnym kandydatem na one-liner. W ramach zamiany natomiast głębiej wnikamy w stowarzyszenie morderców wśród których zrzeszony jest John Wick, o którym to poprzednio liznęliśmy tylko trochę informacji.
W ten sposób niektóre
sceny przywodzą nam na myśl produkcje w którego tytule znajduje się słowo
,,geneza” bądź ,,początek”. Mamy pokazaną działalność klubu od kuchni, jak
współpracuje ona ze swoimi członkami oraz jakimi prawami jest kierowana.
Porządek oraz koordynacja poszczególnych komórek prezentuje się niezwykle
oryginalnie i trzeba przyznać, że jest to jeden z ciekawszych elementów który
zaskakująco pojawia się w tak oklepanym i wydawać by się mogło niereformowalnym
gatunku.
Oczywiście część
fabularna jest tylko niezbędnym dodatkiem, ponieważ podobnie jak w poprzedniej
odsłonie główne dialogi prowadzone są pięściami i wymianą ognia pomiędzy Johnem
a niezliczoną ilością jego przeciwników. I fakt faktem, pomimo iż
widowiskowością dorównują a nawet przebijają te w pierwszej odsłonie, to jednak
niektóre sekwencje można było przykrócić o parę minut, nie zawsze dewiza ,,od
przybytku głowa nie boli” ma rację bytu – zwłaszcza że dużo tutaj głów
poleciało.
Całe szczęście że
scenarzyści pozostali przy pierwotnej koncepcji i nie usiłowali umoralnić czy usilnie
dodać jakiś tematów ambitno – egzystencjalnych. Sukces pierwszej części opierał
się głównie na szczerości – przedstawiono rozwałkę z prostą historią w tle, a
na typowe męskie kino zawsze znajdą się chętni, którego sukces zależał
będzie od stopnia realizacji oraz dopracowania i skoordynowania upadających kaskaderów.
Widzowie
usatysfakcjonowani pierwszym filmem osiągną stan satysfakcji oglądając także
drugi z nich. Chociaż ze smutkiem muszę przyznać że producenci dostosują się do
panującego trendu i przymierzą się do kontynuowania historii Johna – wskazuje
na to otwarte zakończenie. Niestety jedynym celem takiego zabiegu będzie chęć
ponownego sięgnięcia w nasze portfele. Pierwszy film spełnił moje oczekiwania.
Drugi także nie zawiódł, chociaż już czasem powiewało nudą. Po trzecim który
zapewne powstanie nic nie napiszę, a jak już to uczynię, to praktycznie
przekopiuję powyższe – nie spodziewam się tym razem już niczego nowego. Ale
cóż, najważniejsze dla scenarzystów żeby zgadzały się zera na koncie.
Ocena:
7/10
Kolejna dobra recenzja tak trzymaj.
OdpowiedzUsuń