PoOglądane: K-PAX (2001r.)



     Na środku dworca kolejowego, pośrodku tłumu ludzi zmierzających donikąd, w blasku promieniu słońca przenikających okna dworca pojawia się niepozorny mężczyzna w wieku wczesno średnim, nie mający przy sobie żadnych dokumentów. Dodatkowo obdarzając wszystkich naokoło szczerym uśmiechem twierdzi, iż przybywa z odległej o ponad 1000 lat świetlnych planety K-PAX i przebywa tutaj jako turysta. Po wykluczeniu u tajemniczego człowieka (przedstawiającego się imieniem Prot) uraz czaszki czy upojenia narkotykowego, zostaje on przekazany pod opiekę jednego z najlepszych psychologów w kraju dr Marka Powell’a (w tej roli Jeff Bridges), który ma za zadanie wyleczyć ten – w jego mniemaniu jakże ciężki – przypadek psychozy.
     Schemat prowadzenia historii zaprezentowany w filmie nie ujmuje nas  niczym nowym ani nie zaskakuje. Główny bohater pomimo iż pracował nad niejednym podobnym przypadkiem, z czasem osobiście przywiązuje się do tajemniczego mężczyzny i próbuje to coraz innych niekonwencjonalnych technik leczenia. Wszystko sprowadza się jednak do jednego – odkrycia jakie to straszne wydarzenie w życiu Prota spowodowało ucieczkę w – jakby się mogło wydawać – wymarzony świat oddalonych o lata świetlne od naszego Układu Słonecznego.
     Całe szczęście że reżyser Ian Softley nie spoczywa na laurach i nie prowadzi nas tak rutynowo jak moglibyśmy się tego spodziewać. Pomimo ciągłego składania nam sugestii, iż nikomu nieznany człowiek jest po prostu chory psychicznie i należy naprowadzić jego świadomość na właściwe tory, co jakiś czas dostajemy przysłowiowego pstryczka w nos – czy chodzi tu pojedyncze dialogi na sesjach terapeutycznych, czy o wykład Prota w obserwatorium astronomicznym – i poważnie zaczynamy się zastanawiać czy rzeczywiście mamy do czynienia z bardzo inteligentnym zagubionym człowiekiem, czy może jest jakieś ziarno prawdy w jego historii. Pasja oraz pewność z jaką Prot opowiada o swoim domu, zasadach tam panujących oraz o możliwościach technologicznych jakie posiada jego cywilizacja bardzo łatwo przemawia do jego towarzyszy w szpitalu psychiatrycznym jak i do jego opiekunów – wliczając w to dr Powell’a. Oraz co najważniejsze przekłada się to także na widza – naprawdę chcemy wierzyć iż przybył on z planety K-PAX.
     Oczywiście przekazanie tych emocji nie udałoby się bez bardzo dobrej pracy aktorów. Bridges świetnie wpasowuje się w zmęczonego pracą psychiatrę, w którym na nowo odżywa chęć pomocy bliźniemu nawet kosztem jego kariery, a stoicki spokój Kevina Spacey’a zostaje przejmująco przełamany w bardzo emocjonalnych scenach sesji hipnozy. Dodatkowo należy wspomnieć o całej rzeszy aktorów drugoplanowych – pacjenci szpitala psychiatrycznego ze swoimi zróżnicowanymi problemami wypadają bardzo przekonująco a ich portrety zapadają w pamięci długo po seansie. Ciepło bijące z obrazu jest też spotęgowane świetnymi zdjęciami Johna Mathiesiona.
     Pomimo iż fabuła filmu otoczona jest ponurymi aspektami życia czy to pod postacią fobii pacjentów, czy problemów małżeńskich głównego bohatera, sam obraz nie przekazuje tego nastroju na widza. Bardziej skupia się na teorii samego Prota – czy można mu wierzyć? Czy rzeczywiście posiada on wiedzę o jakiej możemy pomarzyć? A jeżeli jest chory to czy nie lepiej pozwolić wierzyć w idealną planetę K-PAX, skoro ta wiara pomaga mu funkcjonować? Zakończenie filmu też nie jest do końca jednoznaczne i pozostawia nam furtkę na przynajmniej jedną teorię, co potęguję chęć rozważań istoty głównego wątku. Właśnie to jest najbardziej przyjemne – kiedy nie mamy wszystkiego podanego jak na dłoni i cieszymy się na możliwość samodzielnego odkrycia zakończenia.
     A po seansie odpowiedzcie sobie na jeszcze jedno pytanie - co by było w tym złego, żeby każdy mógł mieć swoją planetę K-PAX? 

                                                                                                                                              Ocena: 8/10

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

PoOglądane: Trainspotting (1996r.)

PoOglądane: Piątek trzynastego (1980r. - 2001r.)